sobota, 29 października 2011

Jestem grzecznym bobasem

<Wiejska chatka na Przymorzu. Scena spowita półmrokiem. Snop światła skupiony w centralnym punkcie, gdzie na stołku siedzi Mały Tytus i cichutko kwiląc obiera ziemniaki>


Jestem grzecznym bobasem,
Lecz przygniata mnie czasem,
Całe zło świata tego,
Które na mnie jednego,
O.S.M. iałowskiego
przypada











Więc pomóżcie mi Tatko,
No i Wy, Pani Matko,
By przez życie przejść
lekko i gładko







Chór Rodziców <zgodnie>

POMOŻEMY!


<kurtyna>

czwartek, 27 października 2011

Wielki come back

Z perspektywy Taty: Zakończył się prawie miesięczny urlop Taty od bycia Tatą. Wiedzieliśmy na co się szykujemy, tym niemniej jedynie słowo SZOK w pełni oddaje zmiany jakie zaszły! Mały przez miesiąc rozwinął skrzydła (raz mu nawet "skrzydło" w łokciu wyskoczyło - islandzki NFZ dał jednak radę) i jest już o kilka klas lepiej rozwiniętym dzieciakiem niż przed wyjazdem. Z większą paletą zdolności i bardziej absorbujący z racji swej mobilności, gotów eksplorować dostępny teren i poszerzać horyzonty.







Odzwyczaiwszy się nieco od obowiązków rodzicielskich , błyskawicznie zostałem postawiony do pionu.

Back to pielucha zone, babe!

A teraz ja, Mały Tytus. Tata mówi, że mnie nie było, ale przecież byłem. I Babcia z Dziadkiem też byli :). Potrafię już gryźć jabłko (w sumie to wszystko co złapię w łapki, tylko nie wszystko da się łatwo złapać między oba zęby), pełzać w różnych kierunkach (o ile ktoś podstępnie nie podstawi przeszkody w którą można się zaplątać. Wtedy po chwili włącza mi się alarm:)) siedzieć (gdy mnie ktoś podpiera), obsługiwać komputer i jeszcze parę innych sztuczek, których tutaj nie wyjawię...









Niech mnie Tata obserwuje!













Ps od Taty: żeby unaocznić choćby w minimalnym stopniu zakres zmian, przed państwem premiera zwiastuna "Znikającego Punktu 2011". Zdjęcia kręcono dziś o poranku, dzień po powrocie Tytusa z Islandii. I śmiało można powiedzieć już teraz - ten Młody ma talent!



poniedziałek, 17 października 2011

Mleczak

Jak donosi nasz wysłannik na Islandii, od dziś buzia Małego Tytusa ma nowego mieszkańca! Nazywa się Lewa Dolna Jedynka i jest mleczakiem. :) Zęba wynalazła Mama, która teraz musi postawić pół litra czystej islandzkiej wody na uczczenie znaleziska.






Podczas dokładnych oględzin wnętrza jamy ustnej Malucha okazało się, że wraz z zębem Młodzian zyskał nową umiejętność. Teraz już nie tylko pluje i memla wszystko co znajdzie w zasięgu coraz bardziej chwytliwej łapki, ale również gryzie!













I (wierzcie bądź nie) mimo krótkiej praktyki w tym kierunku, czyni błyskawiczne postępy, o czym mogli przekonać się rozanieleni (i przez to nieuważni) Dziadkowie.

A to dopiero początek... :)

niedziela, 2 października 2011

Wielka Wyprawa Tytusa

Trójmiasto nie ma już przed Tytusem tajemnic. Po odwiedzeniu WSZYSTKICH możliwych miejsc od Gdańska po Gdynię i zapoznaniu się prawdopodobnie z każdym, wyruszyliśmy w podróż po Polsce. Totalne szaleństwo i cały worek przygód! Ciekawość świata jest jednak (zwłaszcza w pewnym wieku) nie do poskromienia, więc Mały chce więcej... WIĘCEJ!!!











Tytus zdecydował, że jedzie zwiedzać ŚWIAT! Obrano zatem kierunek Reykjavik, ul. Dom Babci, Islandia. I w tym miescu przekazujemy mikrofon naszemu korespondentowi terenowemu, gdyż zaczęła się





Wielka Wyprawa Tytusa!

sobota, 1 października 2011

Voice of Poland

Dziś znowu (zdarzają się takie poranki) mieliśmy przyjemność uczestniczyć w nagrywaniu kolejnego odcinka Voice Of Poland. W fotelu jurora zasiadł Gacek "koci piasek" The Cat. Wokalnie wywnętrzał się Tytus "Małe Diable z Pomorza". Zgrane duo potrafi zrobić naprawdę wiele, by zaabsorbować uwagę ospałej publiki (w tych rolach obsadzono Rodziców).




Bieganie po głowach, drapanie łóżka i ściany, obgryzanie kabli, nagłe ataki na dużego palca u nogi (to wszystko Gacek) z jednej, a z drugiej strony trening wokalny po skalach aż po wysokie "C" i przegląd muzycznych evergreenów a cappella (w tym prym wiedzie Młodzian).













Na niewiele zdawały się prośby, groźby, karmienie mlekiem i kocią karmą, przytulanie, przeganianie... Chłopaki z godnym lepszej sprawy zaangażowaniem odhaczali kolejne punkty swojego porannego show. Odcinek był na tyle pasjonujący, że aż do budzika (do szkoły orły, sokoły) jakieś półtorej godz później, prawie nie zmrużyliśmy oka.