czwartek, 25 lipca 2013

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

Szanowni Państwo, 

Znajdujemy się na Gdańskim Przymorzu, gdzie przed blisko czterema miesiącami, w tajemniczych okolicznościach zaginął chłopiec. Zaniepokojeni sąsiedzi zaalarmowali policję, która wszczęła standardową procedurę poszukiwawczą.

- To był taki miły, młody człowiek. Zawsze się uśmiechnął, łapką pomachał. A miał niespełna dwa lata - tak o Tytusie (lat 2) mówi p. Maryla, sąsiadka mieszkająca w tym samym bloku.
- Nie mam zielonego pojęcia, co się z nim stało - p. Anna, dyrektor żłobka, do którego uczęszczał Tytus wzrusza bezradnie ramionami - Optymistyczny dzieciaczek, bardzo przyjazny. Dzieci i panie go lubiły. Dużo chorował, więc ciężko mi tak naprawdę powiedzieć kiedy zniknął. Zwykle wracał...


Przez blisko kwartał śledczy prowadzący sprawę kręcili się w kółko a ich praca nie przynosiła pożądanych rezultatów. Aż do teraz.

Anonimowy informator doniósł, że widział ostatnio dziecko łudząco podobne do poszukiwanego dwulatka. Chłopiec miał być widziany w towarzystwie podejrzanie wyglądającej pary "dorosłych". Policjanci postanowili sprawdzić tę rewelację i ku ich zdumieniu trup trop zaprowadził ich na jedną z odległych wysp Oceanu Atlantyckiego...
Śledztwo jest rozwojowe, a dalsze szczegóły przedstawimy Państwu w kolejnym odcinku naszego programu.


środa, 16 stycznia 2013

Mały Tytus tańczy (dla mnie)

Dotarły do nas głosy, jakoby TO nagranie było zafałszowane. Ponoć niektórzy twierdzili, że to nie Tytus (fakt, okulary gdzieś zapodział) i że on na pewno nie umie tak tańczyć. Wszystkim oponentom zamykamy więc buźki poniższym nagraniem. Zwróćcie uwagę na to, jak on się rusza. Te kocie ruchy, te gesty rękami...

niedziela, 13 stycznia 2013

We Fabryce Świętego Mikołaja

Wbrew temu co twierdzą niektórzy (że co za dużo to nie zdrowo), my wychodzimy z założenia, że leppiej jak jest więcej. Żyjąc w zgodzie z tą maXymą, udaliśmy się wczoraj do Fabryki Świętego Mikołaja! Choć tym razem siwy pan z brodą (nie Tata) ubrany był na zielono (jak wiadomo, Mikołaj śmiga w czerwieni tylko w okresie Świąt. Zielony jest jego kolorem na co dzień), to atrakcji i tak było aż nadto.





Mały Tytus (a wraz z nim i my) miał okazję zwiedzić korytarze i podziemia Mikołajowej faktorii, pojeździć kolejką a nawet dosiąść renifera. Ale najwięcej frajdy sprawiły mu dwie rzeczy: stoisko Fajnych Bab, gdzie razem z Mamą oddał się pochłanianiu mamoręcznie zrobionych babeczek, oraz winda, którą można było przemieszczać się między piętrami. I to właśnie w windzie spędziliśmy większą część czasu :)

Fabryka Świętego Mikołaja ma naprawdę super windę!

 

czwartek, 3 stycznia 2013

Noworoczny awans

Początek roku to zwykle czas zmian. Tych dużych i tych troszkę mniejszych. Nie bardzo wiemy do jakiej kategorii zaliczyć tą konkretną, ale Tytus "zdał" do drugiej grupy! Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że teraz zarówno przed nim jak i przed nami staną wyzwania z którymi jeszcze nie dane nam było się mierzyć (w końcu druga grupa to już nie przelewki), ale co to dla nas! 





By uświetnić trochę ten niespodziewany awans, najpierw udaliśmy się na rundkę (Rundkę? Akurat! Titko nie umie jeszcze liczyć do jeden) ruchomymi schodami. Rundka dość szybko przybrała  formę uparto - maniakalną ze skłonnościami do nieograniczonej repetycji...



Wyjściem z zapętlającej się sytuacji okazała się obietnica, że jeśli tylko odpuścimy 13729 przejazd, to zdążymy jeszcze na placu zabaw poganiać się z ptakami. Po krótkiej chwili namysłu (było sporo czasu, akurat jechaliśmy w dół...) Obywatel Tyszczak przystał na propozycje. Było piękne, śnieżno białe popołudnie...



czwartek, 27 grudnia 2012

Święta 2012

Wojtek prosił, żeby go nie było ;)
Tak dla odmiany (bo wszyscy inni tak robią) nie będziemy się rozwodzić nad ideą i atmosferą świąt. Skupmy się na faktach: ubraliśmy choinkę, przyjęliśmy gości, otworzyliśmy wszystkie prezenty, obżarliśmy się jak przysłowiowe świnie a na koniec pochorowani udaliśmy się do przychodni. W końcu tradycji musi stać się zadość ;)


A skoro choinka już przystrojona, czas na prezentobranie!

piątek, 7 grudnia 2012

Mikołaj

W tym roku Mikołaj odwiedził Tytusa dwa razy. Najpierw (dla niepoznaki?) przebrał się za małą dziewczynkę i przedstawił jako Julka. Z Julką było o tyle fajnie, że można z nią uprawiać nie tylko handel wymienny, ale i wspólnie tarmosić Gacka. Za drugim razem Święty pojawił się w przebraniu faceta z długą brodą, w czerwonym wdzianku i z workiem na plecach. Tytus zdezorientowany nieco mnogością i różnorodnością Mikołajów wydawał się nieco zagubiony, tym niemniej chyba skumał główny, prezentowy, przekaz.



W żadnym z opisanych przypadków nie udało się zlokalizować komina, z którego Święty miałby się wydostać. W związku z brakiem dowodów na kominową drogę do domu (nie to co w Harrym Potterze), stawiamy tezę, że Mikołaj najzwyczajniej w świecie...

czwartek, 6 grudnia 2012

Samodzielność - poziom zaawansowany

Zaskoczyło nas, gdy o poranku zamiast prawie codziennego pobudkowego płaczu usłyszeliśmy chrobotanie, dobiegające z kuchni. Mysz? Po krótkiej chwili zastanowienia (i dojściu do siebie, wszak wciąż byliśmy jedną nogą w krainie wiecznych łowów snów) ekspedycja w osobach: Tata i ... tyle, zaopatrzona w kamerkę dotarła w okolice miejsca, z którego dobywał się niepokojący odgłos. Zdziwienie było ogromne, gdyż Mały Tytus nie dość, że pałaszował poranną zupkę (z czym miewa problemy :)) to jeszcze przygotował ją sobie sam! Ale może w tym właśnie tkwi sekret - w końcu On Sam najleppiej wie, co mu odpowiada, a co trochę nie.


Ps: Mikołaj był,ale o tym za chwilę.
Ps2: Nie wygraliśmy w żadnym z konkursów. Jury się nie poznało ;)
Ps3: Podpowiedzi YouTube do dzisiejszego wpisu po prostu zabiły. Nasz autyzm? WTF???

poniedziałek, 26 listopada 2012

Konkursy

Przełom listopada i grudnia to niezwykle wzmożony pod względem aktywności okres: zaczynamy umilać sobie życie sprzątaniem, w telewizji wypatrujemy Kevina, a na drogach pojawiają się ciężarówki Coca-Cola... Święta coraz bliżej. Świat Tytusa jest (pomimo całej złożoności i nieprzewidywalności) w gruncie rzeczy dość prosty i nie ma w nim miejsca na takie duperele jak święta czy Mikołaj. Dlatego wykorzystując rozkojarzenie innych i skupianie się (tak, również Twoje!) na przedświątecznych przygotowaniach, postanowiliśmy brać udział w konkursach. A co, nagrody nie powinny się przecież zmarnować ;) 
A ponieważ mamy wdzięczne, prawie dwuletnie narzędzie, które wzbudza w nas nieodkryte wcześniej pokłady kreatywności, postanowiliśmy je (narzędzie i pokłady) połączyć ze smakiem i wykorzystać. 
Efekty widoczne są poniżej. Wyniki - już wkrótce!
1) Konkurs Winiary, w którym wygrywamy tablet, 



2) Konkurs T-Mobile. Tu wygrywamy telefon :)

  

środa, 21 listopada 2012

Zabawa w kałuży

W czasie deszczu dzieci się nudzą - prawda stara jak świat. A ponieważ po deszczu ZAWSZE wychodzi słońce, jest to idealny moment na zabawy w kałuży. Bo czyż może być coś przyjemniejszego od chlapania się brudną, zimną wodą? My sobie czegoś takiego nie potrafimy wyobrazić :)


PsL: z wrażenia kamera sama nam się wyłączyła. Gdy nieco ochłonęła udało się ją włączyć ponownie, ale raczej nie ma sensu  tego publikować ;)

niedziela, 18 listopada 2012

Reminescencje

A teraz cofnijmy się trochę wstecz...
Jakieś 3 tygodnie temu (jak ten czas gna!!!) rozpoczęliśmy z Tytusem serię odwiedzin. Różne miejsca w różnych sprawach. W kolejności chronologicznej były to:

1) cmentarz - postanowiliśmy rozprawić się z mitem zadumy i z pieśnią na ustach przemierzaliśmy bezkresne niemal połacie Gdańskich nekropolii




2) Gwiazdowice (po anglijsku gwiazda to "star") gdzie odwiedziliśmy Babcie z Dziadkiem. Tytus wykorzystał do granic możliwości sytuację w jakiej się znalazł, dzięki czemu miał ich na każde pstryknięcie (na szczęście dla nich, niespecjalnie mu to jeszcze wychodzi ;)), a byle krzyk czy grymas niezadowolenia powodował, że Dziadkowie starali się jeszcze bardziej. Ku uciesze Młodego ;) 
W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze praDziadka, by odebrać należną porcję buziaków, oraz usłyszeć parę dobrych rad na życie. Niestety, Titko nie uważał...





3) Szpital. Ale to już wiecie. I wbrew temu, co można usłyszeć na mieście, nie ma bezpośredniego związku pomiędzy pktem 2) i 3). Choć powołana na szybko Komisja ds. Spraw Tajemniczych w wydanym w tej sprawie oświadczeniu, nieśmiało przebąkuje coś o śladach trotylu na ubraniach... 



Nieważne. Istotnym natomiast jest fakt, że Młodzieniaszek do pełni zdrowia ma jeszcze trochę. W tak zwanym międzyczasie szpikowany jest różnymi specyfikami, spośród których atrakcją sezonu są inhalacje tajemniczymi ziółkami prosto z Jamajki...