piątek, 24 sierpnia 2012

Mały kierowca

Podstawowe fakty odnośnie ruchu samochodowego na Islandii:
- dopuszcza się do ruchu kierowców powyżej jednego roku życia;
- zasadniczo na całej wyspie obowiązuje ruch lewoskrętny;
- niebieskie fury są najszybsze i ZAWSZE mają pierwszeństwo :)






Po zapoznaniu się z powyższymi zasadami Kodeksu Drogowego Islandii (KDI), wszystkie główne drogi na wyspie (a w zasadzie jedna, okalająca całość) stanęły przed Tytusem otworem. Młody zaś z dotychczasowej roli biernego pasażera przeistoczył się w pełnoprawnego kierowcę, by z piskiem opon startować spod świateł a adrenalina skakała wraz z szalejącym prędkościomierzem...





Drobne potrącenia i wymuszenia widoczne na filmie, w myśl KDI nie mogą zostać zakwalifikowane jako wykroczenia drogowe. Bo niebieskie fury...


niedziela, 19 sierpnia 2012

Maratończyk




zdjątko z gazety. Mały - sławny :)

Wczoraj w centrum Reykjaviku miało miejsce niecodzienne wydarzenie. W ramach obchodów Czegokolwiek 2012, oprócz parady i koncertów zorganizowano również rodzinny maraton! 
Najmłodsi maratończycy mieli do pokonania niebagatelny dystans 550 metrów. Na linii startowej zameldował się również reprezentant z Polski. 




3...2...1... Wystartowali!

470 metr. Nic nie zapowiada kłopotów ;)
Przy nieustającym dopingu (w końcu od czego ma się Mamę) Tytus dzielnie przebierał nóżkami wraz z setkami innych maluszków, a miarowe tupu tup rozchodziło się po całym mieście. Emocje sięgały zenitu, gdy nagle na 540 metrze coś się zepsuło ;). Titi najwyraźniej zgubiwszy sens i cel całego spaceru (a może to był skurcz?) oddał pałeczkę lidera blond dzieciaczkowi z Islandii.




medal zdobyty

Szybka akcja członków Ekipy Wspomagającej  nie wykluczyła go na szczęście ze strefy medalowej :D
Po wszystkim odbyła się wielka feta na cześć dzielnych biegaczy, z której skrót  poniżej.










PS: A  z szerszej perspektywy (w szerszej perspektywie? ) wygląda to TAK









sobota, 18 sierpnia 2012

Mistrz Sam Jem

Ile można czekać? - pomyślał Tytus, gdy czas oczekiwania na obsługę w restauracji "Pod Babcią z Dziadkiem" niemiłosiernie się wydłużał. Nie chcąc tracić ani chwili więcej postanowił wziąć sprawy we własne łapki.

Na grzbiet zarzucił obiadową pelerynkę, samodzielnie wdrapał się na stołek (to, że sam sobie zupę podgrzał i przyniósł to oczywista oczywistość) i wygłodniały rzucił się na jedzenie!




A miłośnik rzucania się na jedzenie wygląda tak:






------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A teraz trochę historii: Na przestrzeni kilku miesięcy Mały Tytus przechodził przez różne fazy usamodzielniania się żywieniowego. Czasami wyglądało to tak:


A czasem tak:



Trzeba więc przyznać, że poczyna sobie coraz leppiej :)

Psst: muzyka - Big Cyc, ale nie mówcie im o tym ;)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Telefony telefony...

Telefony przenośne wrosły w codzienność w stopniu, z jakiego nie zdajemy sobie na codzień sprawy. Dzisiejsi dwudziestoparolatkowie (łapki w górę) nie wyobrażają sobie świata z czasów "przed upowszechnieniem się komórek". A co dopiero Mały Tytus, który zanim na dobre się rozgadułkuje, już na krok nie rozstaje się z telefonem. Godzinami prowadzi konwersacje z kolegami na kanapie, uprawia luźne przyśpiewy w cieniu palmy, a rozmowy biznesowe na sedesie...











Przysypiający Tytus i Jakiś Typ

Bo nie wiemy jak Ty, drogi Czytelniku, ale Rodzice (znaczy my) doskonale pojmują sens wypowiedzi najmłodszego z rodu, doceniając obszerny zasób (i jakże przemyślaną wieloznaczność) dwusylabowych zwrotów oraz poprawność językową tego niespełna półtorarocznego szkraba.
I tylko rosnące rachunki telefoniczne każą nam się zastanowić, czy to aby na pewno jest się z czego cieszyć...? 


niedziela, 12 sierpnia 2012

Na jagody


Niespodziankę Mamie zrobię,
Jagód zbiorę w krobki obie,
Leśna rosa je obmyje,
Paprociany liść nakryje.
Ciszkiem,chyłkiem po polanie
Wrócę,zanim Mama wstanie,
No,i będzie niespodzianka:
Dar od boru i od Janka!







 
Co prawda nie spotkaliśmy Janka (ani Boru :)), nie wiemy jak wyglądają krobki (obie :P) a jagody każdy zrywał dla siebie (Mama miała najgorzej - trzymała kamerę), ale poza tym cała reszta się zgadza z opisem pani Marii.

 

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Thorsmork


Thorsmork - ukryta wśród islandzkich gór kraina, do której dostępu bronią gnomy, trole i ... wróć!!!
Aż tak źle to nie jest, tym niemniej można się tam dostać tylko dzięki wehikułom posiadającym funkcje amfibii, by bez problemu (acz emocje przy tym są ogromne) pokonać rwące rzeki i kamieniste tereny. Nic więc dziwnego, że lubujący się w sportach ekstremalnych Tytus, postanowił zaciągnąć Rodziców i Dziadków na ekspedycję do (uwaga: specjalistyczne słownictwo:P) interioru.









Ku zaskoczeniu współtowarzyszy podróży, Mikro Tata wykazał się świetną znajomością mapy oraz kondycją olimpijczyka (w końcu zbliżał się Londyn 2012). Pokonując belki rozłożone na szlaku (niczym kłody rzucane przez życie), Tytus pewnym krokiem wspinał się coraz wyżej i wyżej aż dotarł na szczyt.







Duma rozparła wszystkich, a gdy nie mogła się już dłużej kumulować w organizmach zgromadzonych, popędziła w przestrzeń odbijając  się echem między kanionem i lodowcem Eyjafjallajökull (czyta się dokładnie tak, jak się pisze :) )Okazało się bowiem, że Mały Tytus wcale nie jest taki mały. A nawet jeśli, to w swej niewielkości jest naprawdę OGROMNIE DZIELNY!