piątek, 30 marca 2012

Tytus Rocks!

Podobno pierwsze urodziny obchodzi się tylko raz. Ale nie, gdy jest się po Mniejszej Stronie Mocy!

Skończyłem rok. W zeszłym roku o tej porze Tata cieszył się z kolegami, a Mama przytulała mnie czule, przeprowadzając przez pierwszą w życiu noc. Niewiele pamiętam ale wiem, że było mi dobrze.
Od tego czasu wiele się zmieniło: zmężniałem (tak mówi Tata), zmądrzałem i (przy pomocy rodziców) jestem już całkiem samodzielny! A ponieważ NIC co ludzkie nie jest mi już obce, zrobiliśmy imprezę!!!


Rodzicielskie PS: Maluchy potrafią szaleć jak chyba nikt na Świecie. Z kilkugodzinnej w założeniu baby prywatki wyszła dwudniowa biba, z której ledwo uszliśmy z życiem. Ku przestrodze innych, będziemy teraz powtarzali jak mantrę: nikt nie bawi się tak ostro, jak Dzieciaki. Nawet Ruska Mafia!

wtorek, 27 marca 2012

Raport specjalny!

Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać: rzutem na taśmę, dwa dni przed deadlinem, Tytus podeptał roczek! Rzucił się na niego jeszcze ruchem chybotliwym i nieskoordynowanym, acz determinacja w parciu do przodu w nim wielka. 

Duma rozparła rodziców, którzy od teraz nie mieszczą się już w fotelach :)  



poniedziałek, 26 marca 2012

U rodzinki

Wyjazd do Dziadków okazał się nad wyraz udany. Tydzień basenowania i odkrywania tajemnic kryjących się w kątach i szufladach Babcinego domu. Tydzień bratania się ze szczekającym kotem Frunią (Tytus kontrolnie ugryzł Ją w merdający beztrosko ogon. Prowokowała, skubana...). Tydzień pełen emocji i wrażeń.


Babcia z Dziadkiem stawali na uszach, by Mały Tytus czuł się jak u siebie. Z rodzicielskiej obserwacji wnosimy, że stawali skutecznie, bo Młody z uśmiechem i miną niczym panicz na włościach, z lubością polerował podłogi świeżo objętej w posiadanie rezydencji. 
















Jak powszechnie wiadomo, każda dobra wyprawa powinna mieć swój punkt kulminacyjny. W tym przypadku była to ociupinkę za wczesna (ale co tam:)) <werrrrbel> IMPREZA URODZINOWA TYTUSA!!! <fanfary> i <owacje na stojąco> ze świeczką i tortem z pasztetową i mandarynkami!







Na wieść o wydarzeniu zjawiła się cała okoliczna śmietanka towarzyska, z Łucją i Beniaminem na czele. Zamieszania przy tym było tyle, jakby te kilkadziesiąt metrów kwadratowych powierzchni najechała nie trójka, a przynajmniej trzydziestka małych Szkrabów.





Impreza przeciągnęła się prawie do białego rana. Kto był, ten wie. Reszta niech żałuje :) 

wtorek, 20 marca 2012

S. F. D.

Przez chwilę nas nie było ale nie dlatego, że nic się nie działo. Wręcz przeciwnie! Działo się aż nadto. W międzyczasie przeżyliśmy najazd UFO, uratowaliśmy Świat przed inwazją krabopodobnych żyjątek z dna Oceanu (choć Panie Biolożki uparcie twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak "żyjątko"), by w końcu (dla odpoczynku) pojechać na zapowiadaną re-wizytę do Babci. Odwiedziny podsumujemy w którymś z najbliższych wpisów, dziś możemy tylko napisać krótko: jest <spoko>!











Po przyjeździe do miejscowości w której autka jeżdżą z TST na rejestracjach, Mały Tytus skierował się (po uprzednim oswobodzeniu z babcino-dziadkowych objęć) w stronę gabinetu dentystycznego na swoją pierwszą w życiu wizytę u Stomatologa. Cóż możemy napisać - był baaardzo dzielny (jak Tata) i nie płakał (Tata był po prostu dzielny...).
Ciocia Stomatolog przyjrzała się wszystkim ośmiu zębom w Tytusowej buźce i orzekła: zdrowe :)
Co można sprawdzić samodzielnie, klikając "powiększ" na niniejszym zdjęciu z promienistym uśmiechem i światełkiem.








Postronni widzowie mogą co prawda upatrywać dentystycznego sukcesu Tytusa w przeprowadzonych uprzednio w Tajnym Laboratorium próbnych lotach na Symulatorze Fotela Dentystycznego (zapis sesji poniżej), lecz my wiemy, że to przede wszystkim twardy charakter i chart ducha naszego Malca.

niedziela, 4 marca 2012

Szalony kierowca ciuchci

Wczoraj w późnych godzinach popołudniowych, na zatłoczonych ulicach Trójmiasta, kamera monitoringu zarejestrowała nietypową sytuację: szalony kierowca ciuchci, szarżując bez opamiętania zakłócał ład i porządek, odbijając się od latarni, nóg stołowych i krzeseł, paraliżując przy tym ruch uliczny.







W pewnym momencie doszło do szczególnie groźnie wyglądającego zdarzenia, gdy szaleniec przekoziołkował z pełną prędkością, cudem unikając zderzenia z rosnącymi w skrajni drzewami. Na szczęście stojący na poboczu fotel, zamortyzował upadek. O dziwo, kierowca po chwili wsiadł z powrotem do ciuchci i popędził dalej...
Policja nadal szuka kierowcy (motorniczego?) z nagrania. 


Za fotki dziękujemy Rodzicom Oliwki :)