11 miesięcy temu Tytusa jeszcze nie było. No prawie, bo mimo wszystko w całym domu było Go pełno. Od wypełnionego po brzegi Maminego brzucha, przez pokój czekający na nowego lokatora, po walizkę przygotowaną na wyjazd do szpitala. I tylko Dzidzia de Kot w błogiej nieświadomości przypatrywała się narastającemu szaleństwu Rodziców.
Aż pewnego dnia Szaleństwo z krzykiem wypełzło na świat. I zostało.
Od tego czasu z nic nieumiejącego Robaka przepoczwarzało się aż przybrało iście szatańską formę widoczną na zdjęciach.
Z każdym dniem zdobywa nowe umiejętności, zaskakując (zapewne) siebie, bo Rodziców to na pewno. Szaleństwo w ciągu ostatnich 11 m-cy nauczyło się m.in.: płakać, rozglądać się, uśmiechać (i śmiać do rozpuku), siadać (potem wstawać), przemieszczać, gryźć nieswoje palce, koty i sutki, gadułkować... lista jest dużo dłuższa, a kolejne pozycje dopisywane są w tempie expresowym.
Aż strach pomyśleć, co będzie za miesiąc...
W dziale filmowym (jak to czasem bywa) nic na temat ;) Ale za to fajne!