Wraz z ukończeniem piątego miesiąca, zgodnie z zaleceniem Pani Doktor, Tytus zaczął przechodzić z diety stricte mlecznej, na bardziej dorosłą. Gdy wybiła godzina prawdy, wszystko było przyszykowane i gotowe: jedzenie w słoiczku podgrzane, kamerka (trochę...) naładowana, Mały przebrany w gustowne wdzianko...
Następne kilkanaście minut przejdzie do naszej małej historii jako czas, kiedy starły się dwie frakcje: gorących orędowników takiego jedzenia (chociaż tak między nami: paskudztwo :P) i zagorzałych antypatów słoiczkowego żarcia. Obie strony miały za sobą silne argumenty: Rodzice natury słownej + perswazja siłowa, Maluch niedawno zdobytą umiejętność plucia, którą jak się okazało, opanował w stopniu przynajmniej dobrym ;).
Potyczka została zakończona werdyktem "remis ze wskazaniem", gdyż Tytus jednak trochę tego łyknął. Nie zmienił się natomiast Jego stosunek do Maminego jadła, które wciąż jest "de best"!!!
Następne kilkanaście minut przejdzie do naszej małej historii jako czas, kiedy starły się dwie frakcje: gorących orędowników takiego jedzenia (chociaż tak między nami: paskudztwo :P) i zagorzałych antypatów słoiczkowego żarcia. Obie strony miały za sobą silne argumenty: Rodzice natury słownej + perswazja siłowa, Maluch niedawno zdobytą umiejętność plucia, którą jak się okazało, opanował w stopniu przynajmniej dobrym ;).
Potyczka została zakończona werdyktem "remis ze wskazaniem", gdyż Tytus jednak trochę tego łyknął. Nie zmienił się natomiast Jego stosunek do Maminego jadła, które wciąż jest "de best"!!!