środa, 10 sierpnia 2011

Feka is good

Pewnego dnia Młody dojdzie zapewne do wniosku, że cały świat składa się z samych Cioć i Wujków. Z małymi wyjątkami typu Babcia, ale są to jedynie drobne odstępstwa od reguły.
Tym razem wujkiem okazał się Feka, który za cel postawił sobie nauczenie Małego mówić, więc z uporem maniaka powtarzał przy każdej okazji: "Feka yz guud" a Tytus za nim śliniąc się radośnie: "gliiiii..."
Podstawy języka (i to po niepolsku) już ma!










Wujek Feka przyprowadził ze sobą Ciocię Emilkę. Po krótkiej rozmowie zapoznawczej (w końcu z obcymi nie będzie gadał ;)) ustalono kto jest kim i od tego momentu można już było zacząć lubić tą nową Ciocię. A że Cioci Tytus też wyraźnie przypadł do gustu, Rodzice (czyli my!) mieli nie tak znowu częstą okazję zająć się przez chwilę sobą. Fenks!










Oprócz około domowej krzątaniny i nadmorskich spacerów, odwiedziny wujostwa (co za słowo!!!) przyniosły kilka konkretów, z czego najkonkretniejszym była niewątpliwie wizyta w Gdyńskim Akwarium. Mieszkańcy raf koralowych, Morza Bałtyckiego i toni oceanicznej... słowem mnóstwo okazów rybiego zdrowia robiło wrażenie. Zwłaszcza na Fece :) gdyż Tytus z wrodzoną gracją ślinił przez sen ojcowskie ramię.


Nie zawsze wszystko układało się po naszej myśli i Maluch dawał dość wyraźnie znać, kiedy się nie układa. A łzy niemowlaka w konfiguracji z płaczącym niebem = tragedia, której happy endem były jedynie czułe Mamine objęcia.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz