wtorek, 30 sierpnia 2011

Dorosłe jedzenie


Wraz z ukończeniem piątego miesiąca, zgodnie z zaleceniem Pani Doktor, Tytus zaczął przechodzić z diety stricte mlecznej, na bardziej dorosłą. Gdy wybiła godzina prawdy, wszystko było przyszykowane i gotowe: jedzenie w słoiczku podgrzane, kamerka (trochę...) naładowana, Mały przebrany w gustowne wdzianko...







Następne kilkanaście minut przejdzie do naszej małej historii jako czas, kiedy starły się dwie frakcje: gorących orędowników takiego jedzenia (chociaż tak między nami: paskudztwo :P) i zagorzałych antypatów słoiczkowego żarcia. Obie strony miały za sobą silne argumenty: Rodzice natury słownej + perswazja siłowa, Maluch niedawno zdobytą umiejętność plucia, którą jak się okazało, opanował w stopniu przynajmniej dobrym ;).




Potyczka została zakończona werdyktem "remis ze wskazaniem", gdyż Tytus jednak trochę tego łyknął. Nie zmienił się natomiast Jego stosunek do Maminego jadła, które wciąż jest "de best"!!!



1 komentarz:

  1. Heheheh a rodzice mysleli, ze za pierwszym razem mlody wciagnie caly sloiczek i do tego jakies zelastwo do buzi wpychali. Mlody by pewnie wolal gdyby mama zjadla sama a on pozniej by wyssal :-)

    OdpowiedzUsuń