wtorek, 12 lipca 2011

Spotkanie po latach

Jak zostało ustalone podczas pierwszej wizyty Daniela, chłopcy umówili się na kolejną. Czas nie stał w miejscu, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Spotkanie doszło do skutku i na tym kończą się podobieństwa, bo 3 miesiące to "w środowisku" strasznie dużo czasu.





Obaj gostkowie rozwinęli się niesamowicie. I chociaż wciąż jeszcze mają mleko pod nosem (i się tego nie wypierają), ale to już nie te same siuśmajtki co kiedyś. Tym razem w ich wypowiedziach więcej było ładu i składu, a zdania wielokrotnie złożone wisiały w powietrzu.





Mali mężczyźni byli zresztą świadomi zmian jakie w nich zaszły od poprzedniego spotkania i bili sobie wzajemnie pokłony, ukazując szacunek i podziw nad tempem rozwoju kolegi.








Pokłony nie były jednak sednem, a jedynie epizodem całej wizyty, podczas której Panowie m.in: próbowali swoich sił w starciu "na rękę". Na szczęście duch rywalizacji nie zaważył (jak to czasem bywa) na obustronnych relacjach, i wg. relacji Mamy (klnie się na wszystko!), Tytus w drodze powrotnej Jej na zaczepne "i jak było?" odparł:
- Zarąbiście!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz