środa, 25 maja 2011

Nie zasypuj gruszek w popiele

Korzystając z okazji, że jest nas tak wiele i Mały najpewniej nie zauważy różnicy pomiędzy "wiele" a "wiele - 1" Tata postanowił prysnąć na weekend w jakieś ciepłe i przytulne miejsce. A gdzie lepiej niż u Mamy?







W tak zwanym międzyczasie Tytus namówił Babcię i Dziadka na wypad na wieś. A gdy już ich przekabacił, zgoda Mamy (tym razem jego ;)) była już tylko kwestią kilku minut płaczu po prośbie.
Na wsi jak to na wsi - czyste powietrze i mnóstwo przestrzeni. Mały przebierał nóżkami w wózku, a wózek toczył się drogą. Czas płynął pomału w sielskiej atmosferze, o czym niech zaświadczą poniższe fotki.



Życie (nie)stety nie znosi stagnacji. Młody postanowił kuć żelazo póki gorące i dzięki wrodzonej charyzmie oraz sile perswazji ukrytej w głosie, znalazł się wraz z Mamą i Babcią na słynącym z zapiekanek Olsztyńskim Dworcu Głównym. A stamtąd już klasyczny rzut czapeczką do PraDziadka :)
I byłby się Tata być może tego nawet nie dowiedział, gdyby nie tajemniczy telefon...













Nic co dobre nie trwa wiecznie. Wielopokoleniowe spotkanie na szczycie dobiegło końca. Podczas drogi powrotnej Tytus (o ile nie spał) jeszcze długo rozprawiał na temat nowo poznanych osób. I jednego Piesa :)

Ps: Z relacji naocznych świadków wynika, że tegoroczną edycję Olsztyńskiego Festiwalu Piosenki Niemowlęcej bezapelacyjnie wygrała Ciocia, ze swoją wiązanką kołysanek dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz