czwartek, 17 listopada 2011

Ikar

Odkąd osiągnął pierwszy stopień wtajemniczenia w tajniki przemieszczania się w przestrzeni (i w stosunkowo dłuugim jeszcze czasie), nas Syn nieustannie zwiedza, podziwia, poznaje. W trakcie eksploracji mieszkania Mały Tytus doszedł do punktu, w którym płaszczyzny poziome przestały być wystarczające. Niewiele myśląc (to na pewno) i jeszcze mniej mogąc, wziął duży rozbieg, wybił się z krawędzi łóżka i ...
POSZYBOWAŁ!!!





Niestety, za wzór przyjął wzorzec grecki i niczym legendarny Ikar wyrżnął łebkiem w twardą powierzchnie podłogi.

Nic to - pomyślał Mały przecierając łzy z oczu.
O K....A!!! - zgodnie wyrazili swoją opinię Rodzice.








W iście ekspresowym tempie podjęliśmy decyzję o zorganizowaniu wieczornej przejażdżki mającej przypomnieć Tytusa dawno niewidzianym pracownikom Narodowej Służby Zdrowia. W trakcie na szybko zorganizowanej imprezy Młodzian przejechał się po kilku gabinetach, sprawdził działanie paru specjalistycznych urządzeń i przeszedł przez kilka nie zawsze czystych rąk (co zaowocowało chwilę później zapaleniem siurka, w następstwie czego dwa dni później kontynuowaliśmy tak owocnie rozpoczęte tournee po przychodniach).




Koniec końców pozostał mu tylko pamiątkowy guz. Ale jak to mówią (kto mówi, ten mówi) - chłopiec bez guza jest jak żołnierz bez karabinu :).







By zatrzeć nieco obraz naszego (nie)radzenia sobie z obsługą niemowlaka (instrukcja pod wieloma względami jest dość niekompletna), proponujemy poniższy filmik z wizyty Małego Kuzyna Ivo (nadwornego kaskadera rodu Kołodziejczyków).



Ps: Grafikę bezczelnie zakosiliśmy z Fejsa od użytkownika PiktoGrafikiSikora. Lajkujcie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz